Przed tygodniem przez stołeczne ulice przeszła manifestacja, której uczestnicy przekonywali do obwołania Chrystusa Królem Polski. Wydarzenie to jest okazją do przypomnienia, że niegdyś w Warszawie był pomnik Chrystusa Króla. Zresztą stał i... nie stał, a idea przyćmiona została, jak zwykle, polskimi swarami.
W roku 1925 papież Pius XI wydał encyklikę Quas primas i ustanowił Święto Chrystusa Króla. W odpowiedzi na to w wielu krajach postanowiono wznieść pomniki. Koncepcje owe były nieco niefortunne, gdyż czas nie sprzyjał takim akcjom – właśnie nabierał rozpędu ekonomiczny kryzys i ludziom nie starczało nawet na życie. Dlatego w Warszawie zebrano na pomnik zaledwie 60 tys. zł. To było mniej, niż władza przeznaczyła na oszczędną w formie rzeźbę generała Sowińskiego (75 tys. zł).
[srodtytul]26 projektów[/srodtytul]
W październiku roku 1931 ogłoszono konkurs na pomnik Najświętszego Serca Chrystusa Króla, jak brzmiała pełna nazwa. Miał on stanąć na placu Zbawiciela, a wedle „Kuriera Warszawskiego” – „autorom dwóch prac wyróżnionych przez jury będą zwrócone koszty wykonania modelu w wysokości po 1000 złotych”. Natomiast „pomnik ma być z bronzu (postać) i granitu (podstawa)”.
Dwunastoosobowe jury, któremu przez pewien czas przewodniczył architekt Zygmunt Słomiński, prezydent miasta, po zapoznaniu się z 26 pracami odrzucało kolejne propozycje. W końcu pozostały dwa projekty – numer 7 i 20. Jak napisała „Architektura i Budownictwo“ propozycja nr 7 to „praca dużej wartości, w szczególności rzeźba; cokół niespokojny i zbyt mały do figury”, natomiast nr 20 cechuje się „dużą kulturą, nie odzwierciedla jednak dążeń artystycznych chwili”. Autorem pierwszego projektu była Zofia Trzcińska-Kamińska, natomiast drugiego – Stanisław Jackowski. Dziś nie jest jasne, dlaczego do realizacji wybrano ten drugi.