Szczury na szlaku

Po II wojnie światowej wielu nazistowskich zbrodniarzy uniknęło odpowiedzialności. Simon Wiesenthal twierdził, że to dzięki wyrafinowanej sieci watykańskiej, która przemyciła ich za ocean.

Publikacja: 03.08.2023 21:00

Eduard Roschmann (1908–1977) – SS-Obersturmführer, komendant getta i obozu w Rydze

Eduard Roschmann (1908–1977) – SS-Obersturmführer, komendant getta i obozu w Rydze

Foto: W Humburg/ Wikimedia Commons

„Ty musisz być Franz Stangl, spodziewałem się ciebie” – powiedział bp Alois Hudal, wręczając Stanglowi sfałszowane dokumenty. Odilo Globocnik, odpowiedzialny za realizację akcji „Reinhardt” (eksterminacja Żydów), „Action Zamość” i tragiczny los dzieci Zamojszczyzny, wielokrotnie podkreślał, że SS-Hauptsturmführer Stangl jest najlepszym komendantem obozów hitlerowskich w Generalnym Gubernatorstwie. Ten realizator niemieckiej woli był zawsze starannie ogolony, ubierał się w biały jeździecki mundur i... odpowiadał za zamordowanie około 900 tys. Żydów polskich, z których 700 tys. zamordowano podczas jego rocznej komendantury w Treblince.

Na stanowisku komendanta zastąpił doktora Irmfrieda Eberla, który „nie wykonywał swoich obowiązków należycie”. Za jego rządów transporty ofiar tygodniami stały na bocznicy, komory gazowe psuły się, a obóz i jego okolice okrywał straszliwy odór rozkładających się ciał. Nowy komendant zapewnił spokój, porządek i szybkość działania... Na rampie miał postawioną kartonową atrapę dworca wojewódzkiego, by ofiary nie domyślały się swego losu, a przed wejściem do komór gazowych zamontował zasłonę synagogalną z hebrajskim napisem: „To jest brama, przez którą wchodzą sprawiedliwi”. Te komory mogły pomieścić jednorazowo 3000 osób, które uśmiercano za pomocą spalin z silnika rosyjskiego czołgu T-34. Obóz pracował całą dobę, a na wszystkich zmianach dziennych i nocnych zabijano do 18 tys. Żydów. Ich śmierć stała się produktem w tym kombinacie. Reichsführer SS Heinrich Himmler pochwalił Stangla, który został awansowany na SS-Hauptsturmführera za „wyjątkowe” osiągnięcia i odznaczony Wojennym Krzyżem Zasługi za „wysiłek umysłowy”.

Czytaj więcej

Jak Izrael nie ścigał nazistów

Stangl rządził w Treblince tylko przez rok. Powstanie więźniów w sierpniu 1943 r. położyło kres jego karierze dowódczej: został przydzielony do walki z partyzantami na jugosłowiańskim wybrzeżu Adriatyku. Pod koniec wojny dostał się do niewoli amerykańskiej. Amerykanie przekazali go Austriakom, którzy go uwięzili i wysłali do Linzu, aby usuwał gruz. Stanglowi udało się uciec z kiepsko strzeżonego więzienia pod koniec maja 1948 r. – przez Graz, Merano i Florencję dotarł do Watykanu. Dzięki dokumentom dostarczonym przez biskupa Hudala ten nazistowski zbrodniarz wojenny mógł wyjechać do Syrii, gdzie dołączyła do niego rodzina. Stamtąd w 1951 r. rodzina Stanglów wyemigrowała do Brazylii. Człowiek, który udoskonalił masowe mordy w obozach koncentracyjnych, przez lata montował samochody w fabryce Volkswagena w pobliżu Sao Paulo, która wypłacała za jego usługi miesięczną pensję w wysokości 1200 dolarów amerykańskich.

Jego Ekscelencja

Franz Stangl był jednym z tysięcy nazistów, którzy z pomocą Kościoła katolickiego uciekli z Europy szlakami zwanymi „ratlines”, które kończyły się we włoskim portowym mieście Genua, a na których ważnym przystankiem był Rzym. Stangl wybrał objazd przez Syrię, ale większość nazistów wsiadała na statki płynące bezpośrednio do Ameryki Południowej – głównie do Argentyny, kraju, który ocalały z Holokaustu najsłynniejszy łowca hitlerowskich zbrodniarzy wojennych Simon Wiesenthal nazwał „przylądkiem ostatniej nadziei” nazistów.

„Ratline”, czyli po polsku wyblinka, to poprzeczna lina łącząca wanty na żaglowcu, tworząca rodzaj drabinki sznurowej pozwalającej wejść na maszt. W żargonie szpiegów to droga ucieczki – szczurzy szlak. Na tym szlaku Stangl spotkał szukającego ratunku rodaka, zastępcę komendanta obozu w Sobiborze Gustava Wagnera. Ten sadystyczny morderca, który w przeciwieństwie do Stangla uwielbiał osobiście zabijać ludzi siekierą, łopatą albo po prostu gołymi rękami, znakomicie wiedział, gdzie należy się pojawić, aby uzyskać pomoc. Tym miejscem było seminarium dla niemieckojęzycznych duchownych Santa Maria dell’Anima przy placu Navona w Rzymie i to tam czekał na nich osobiście rektor uczelni, Jego Ekscelencja Alois Hudal.

Czytaj więcej

Jak Adolf Eichmann uciekał przed karą

W archiwach hitlerowskiego MSZ znajduje się teczka: „Biskup Hudal AA Inland I-D tom 16/31”. Zawiera ona dokumentację potwierdzającą, że państwo Hitlera miało w Watykanie agenta od początku pontyfikatu Piusa XII. Z pism wymienianych między MSZ a ministrem ds. kościelnych III Rzeszy wynika, że Hudal rozpoczął służbę po Anschlussie Austrii, czyli co najmniej w 1938 r. Z tego roku pochodzi bowiem pierwsza wzmianka o przelewach pieniędzy za jego usługi.

Alois Hudal był synem szewca. Urodził się 31 maja 1985 r. w Grazu. Tam ukończył studia teologiczne i przyjął święcenia kapłańskie. Podczas I wojny światowej był kapelanem polowym, a w 1923 r. został rektorem rzymskiego kolegium teologicznego Collegio Teutonico di Santa Maria dell’Anima. Skupiało ono niemieckojęzyczną społeczność miasta. Był jedną z osób negocjujących warunki konkordatu pomiędzy Austrią a Stolicą Apostolską, o którym Führer powiedział, że „należy to uznać za wielkie osiągnięcie”, konkordat bowiem „stworzył podstawy zaufania, szczególnie istotne w nasilającej się walce z międzynarodowym żydostwem”. W 1933 r. został konsekrowany na biskupa przez kardynała Eugenio Pacellego, nuncjusza papieskiego w Niemczech, który gdy został papieżem, przyjął imię Pius XII. Ladislas Farago w swej książce „Aftermath” kilkakrotnie wspomina o „przyjaźni Hudala z papieżem”.

Poglądy Hudala stawały się bliskie nazistowskim. Biskup coraz częściej rzucał inwektywy pod adresem Żydów, łącząc tzw. rasę semicką – która „dążyła do wyodrębnienia się i dominacji” – z nikczemnymi ruchami demokratycznymi i internacjonalistycznymi, a także szukał żydowskiego spisku bankierów, który miał doprowadzić do tego, że staną się oni „finansowymi panami Wiecznego Miasta”. W 1936 r. opublikował dedykowaną Hitlerowi książkę „Podstawy narodowego socjalizmu” (niem. „Die Grundlagen des Nationalsozialismus”). W dedykacji napisał odręcznie: „Führerowi niemieckiego odrodzenia, Zygfrydowi niemieckiej nadziei i wielkości”. W książce przekonywał do nazizmu, twierdząc, że broni chrześcijaństwa. Nawoływał też do izolowania niechrześcijańskich radykałów. „Nikt w obozie katolickim nie może zaprzeczyć, że ruch narodowosocjalistyczny bazuje na czymś pozytywnym, dobrym, trwałym. (...) Niemieccy katolicy popierają narodowosocjalistyczną rewolucję, a ich wierność wobec Rzeszy i narodu jest niezachwiana” – pisał. Jednocześnie był przeciwny rasizmowi, który jest niezgodny z doktryną chrześcijańską, ale nie miał nic przeciwko prześladowaniom Żydów.

Ówczesny papież Pius XI zareagował oburzeniem na publikację. Chciał ją nawet umieścić na indeksie ksiąg zakazanych, co w końcu nie udało się, podobnie jak wpisanie tam „Mein Kampf”. Odciął się jednak od niej na łamach „L’Osservatore Romano”, twierdząc, że zaprezentowane tam poglądy nie są poglądami papieża. W czerwcu 1938 r. Pius XI zlecił jezuitom przygotowanie encykliki potępiającej antysemityzm, rasizm i prześladowanie Żydów. Opracowany projekt encykliki znalazł się na biurku Piusa XI w chwili jego śmierci. Jego następca, Pius XII, nigdy nie zdecydował się na jej publikację.

Czytaj więcej

Pius XII. Papież skazany na milczenie

Nazistom także nie podobała się książka Hudala. Alfred Rosenberg, główny ideolog NSDAP, odrzucił jego poglądy jako „podporządkowanie ideologii nazistowskiej Kościołowi”. Po zakończeniu II wojny światowej Franz von Papen oświadczył jednak, że książka Hudala „wywarła ogromne wrażenie” na Hitlerze. Biskup nie zmienił poglądów. Wkrótce stwierdził, że „mury getta zostały w XIX wieku obalone przez liberalne państwo” i poparł ustawy rasowe uchwalone w Norymberdze. Kolejna jego publikacja to broszura „Religijna przyszłość Europy” (niem. „Europas Religiöse Zukunft”). To w niej oznajmił światu, że zarówno liberalizm, jak i marksizm wyrastają z „inspiracji żydowskich”, a chrześcijaństwo musi wykorzystać nazizm do zwalczania obu tych idei.

Szczurzy szlak

Jest więcej dowodów na to, że Hudal był informatorem niemieckiego wywiadu. Sugeruje to m.in. historyk Watykanu o. Robert A. Graham w książce „Nothing Sacred”. Kilku innych autorów wspomina o bliskich kontaktach biskupa z szefem wywiadu SS Walterem Rauffem w Rzymie. Ta współpraca mogła być pomocna w organizacji drogi ucieczkowej, z której skorzystał sam Rauff. Gdy po wojnie uciekł z obozu jenieckiego w Rimini, „ukrywał się w kilku włoskich klasztorach, najwyraźniej pod opieką biskupa Aloisa Hudala”. Nie wiemy, czy stara przyjaźń biskupa z papieżem ułatwiła budowę „szczurzego szlaku”.

Po 1945 r. Hudal pracował na liniach ratunkowych, pomagając byłym nazistom i rodzinom ustaszów znaleźć bezpieczne schronienie w krajach zamorskich. Postrzegał to jako „działalność charytatywną na rzecz ludzi w potrzebie, osób bez winy, które mają być kozłami ofiarnymi za niepowodzenia złego systemu”. Korzystał z usług Biura Austriackiego (Österreichisches Bureau) w Rzymie, które dysponowało niezbędnymi dowodami tożsamości (carta di riconoscimento), przy migracji głównie do krajów arabskich i południowoamerykańskich. Przypuszcza się, że w „ratlines” zaangażowani byli również przewodniczący Międzynarodowego Czerwonego Krzyża Carl Jacob Burckhardt i kardynał Antonio Caggiano.

„Linie ratunkowe nie były dokładnie zorganizowanym systemem, lecz składały się z wielu pojedynczych elementów” – powiedział Daniel Stahl, historyk z Wydziału Historii Nowożytnej i Współczesnej Uniwersytetu Fryderyka Schillera w Jenie. „Była to raczej spontaniczna współpraca różnych instytucji, która stopniowo ukonstytuowała się po II wojnie światowej”. Stahl twierdzi, że około 90 proc. nazistowskich oprawców, którzy uciekli z Europy, zbiegło przez Alpy do Włoch.

Ich pierwszym przystankiem był region Południowego Tyrolu w północnych Włoszech: klasztor krzyżacki w Merano, klasztor kapucynów koło Bressanone lub klasztor franciszkanów koło Bolzano. Zbrodniarze wojenni często latami przebywali w klasztorach, zbierając pieniądze na dalsze etapy ucieczki. Czasami byli zakwaterowani obok Żydów zmierzających do Izraela. Poszukiwanie bezpiecznego miejsca do życia łączyło ofiary i katów.

Ważnym przystankiem na trasie ucieczki, zwanej alternatywnie szlakiem klasztornym, stał się Rzym. Stahl twierdzi, że w trakcie wojny nigdy nie powstał jasno przemyślany i dopracowany plan dla nazistowskich uciekinierów. Według niego „nawet tacy jak Franz Stangl najpierw błąkali się po Rzymie, nie wiedząc, co dalej robić”. Informacje przekazywane były ustnie, ale regularnie pojawiało się w nich nazwisko Aloisa Hudala, który czuł się „całkowicie bez winy”, „wyrywając ich oprawcom za pomocą fałszywych dokumentów tożsamości”. Naziści, którzy posiadali list od Kościoła katolickiego potwierdzający ich tożsamość, bez trudu otrzymywali paszporty od Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK), który do 1951 r. wydał około 120 tys. dokumentów. Stahl twierdzi, że gdyby nie Kościół katolicki „ucieczka Stangla i innych byłaby o wiele trudniejsza”.

Co na to papież?

Nazywano go „papieżem Hitlera”. Pius XII nie wystosował nigdy publicznego i jednoznacznego potępienia ludobójczej rzezi. Uważał, że sprzeciw mógł zaszkodzić Kościołowi, a być może także katolikom. Niemieccy biskupi już od dawna zaprzestali konfrontacji z reżimem. Ich zdaniem działania takie mogły osłabić pozycję Kościoła. Także polscy biskupi prosili Watykan o powstrzymanie emocji i niekrytykowanie okrucieństw hitlerowców. Podobno bali się straszliwych represji. „Nie mówimy o tym tylko dlatego, że wiemy, iż uczyni to życie wielu Polaków jeszcze trudniejszym” – opowiadał Pius włoskiemu ambasadorowi.

Faktem pozostaje, że to Eugenio Pacelli był jednym z głównych negocjatorów konkordatu podpisanego z Hitlerem, a już jako papież przychylnie odnosił się do dyktatury generała Francisca Franco w Hiszpanii czy Antonia Salazara w Portugalii. Wspierał również faszystowską dyktaturę Ante Pavelića w Chorwacji, któremu udzielił błogosławieństwa podczas audiencji w Watykanie.

W 1942 r. Holokaust przestał być tajemnicą. Nawet wówczas Pius XII nie zmienił strategii i nie potępił barbarzyńców. Wspomniał jedynie w liczącym 26 stron wystąpieniu o „setkach tysięcy ludzi, którzy bez własnej winy, czasem tylko z powodu narodowości czy rasy są skazywani na śmierć lub stopniowe wymieranie”, twierdząc, że była to wiadomość „krótka, ale została dobrze zrozumiana”. A przecież nie dało się już pogorszyć tragicznego losu Żydów. Ten argument przestał działać. Czy to oznacza, że wszyscy jesteśmy winni? Było to jedyne wystąpienie Piusa XII w obronie Żydów. Kluczowa była obrona Kościoła katolickiego i jego względny dobrobyt.

Kościół podjął jednak pewne działania mające na celu pomoc rzymskim Żydom. W różnych klasztorach ukryto około 5000 osób, a 500 nawet w papieskiej letniej rezydencji w Castel Gandolfo. Według jezuity ojca Roberta Leiber papież osobiście nakazał otworzyć podwoje kościelnych nieruchomości.

Po II wojnie światowej Pius XII skupił się na pomocy materialnej dla ogarniętej wojną Europy, na umiędzynarodowieniu Kościoła katolickiego i rozwoju jego stosunków dyplomatycznych. Jednak w opinii wielu biskupów najwięcej uwagi poświęcał Kościołowi w Niemczech. Postanowił sprostać „kryzysowi uchodźców, ubóstwu, głodowi i chorobom, losowi jeńców wojennych i oskarżonych zbrodniarzy wojennych, zakłóceniom w wewnętrznej organizacji i życiu wspólnotowym niemieckiego katolicyzmu oraz niepewnej przyszłości politycznej Niemiec”, pisał amerykański biskup Aloisius Muench. Papieża niepokoiło także rozprzestrzenianie się komunizmu w Europie Zachodniej i obu Amerykach. Stwierdził nawet, „że wojna z komunizmem jest świętą wojną”, i ekskomunikował członków partii komunistycznej. Tu występuje dziwna zbieżność z poglądami Hudala, według którego nazistowscy uciekinierzy to byli „antykomunistyczni bojownicy”, których poświęcenie w czasie wojny „uratowało Europę przed sowiecką dominacją”.

Niestety, odpowiedź na pytanie, czy papież Pius XII wiedział o działalności jego przyjaciela Aloisa Hudala i zbudowanym przez niego „szczurzym szlaku” dla nazistowskich zbrodniarzy, poznamy dopiero wówczas, gdy Watykan ujawni swoje archiwa, czyli zapewne nigdy. Jednak na podstawie sympatii i koneksji papieża przed wojną i w trakcie niej możemy wnioskować, że był przeciwny Holokaustowi, który jednocześnie był mu obojętny, bo ważniejsze było dobro wyższe, czyli dobro Kościoła. Wydaje się, że w tak zhierarchizowanej instytucji, jaką jest Kościół, nie mógł nie wiedzieć o realizowanym wielkoskalowym projekcie swojego podwładnego.

Antykomunistyczni bojownicy

Mark Aarons i John Loft, autorzy książki „Unholy Trinity. How the Vatican’s Nazi Networks Betrayed Western Intelligence to the Soviets”, bez wahania zgadzają się z łowcą nazistów Simonem Wiesenthalem, że istniała „wyrafinowana sieć watykańska”, która przemycała nazistowskich zbrodniarzy wojennych do Argentyny i innych krajów, aby mogli uniknąć sprawiedliwości. Nie mają też wątpliwości, że biskup Alois Hudal, rektor niemiecko-austriackiego Kolegium Santa Maria dell’Anima w Rzymie, był centralną postacią tej „sieci”. Wiesenthal wymienia też niektórych nazistowskich zbrodniarzy wojennych, którym Hudal miał pomagać: Franz Stangl, komendant obozu koncentracyjnego w Treblince, Gustav Wagner, zastępca komendanta obozu w Sobiborze, Alois Brunner, asystent Adolfa Eichmanna odpowiedzialny za deportację Żydów francuskich i słowackich do obozów śmierci. Wiesenthal twierdzi, że Hudal pomógł również w ucieczce samemu Adolfowi Eichmannowi, nadając mu nową tożsamość chorwackiego uchodźcy Richarda Klementa.

Wielu nazistów, którzy uciekli do Ameryki Południowej, nigdy nie zostało postawionych przed sądem. Pułkownik SS Walter Rauff, twórca mobilnych komór gazowych, w których zginęło co najmniej 100 tys. ludzi, zmarł w Chile w roku 1984. Eduard Roschmann, „Rzeźnik z Rygi”, zmarł w Paragwaju w 1977 r. Gustav Wagner, oficer SS znany jako „Bestia”, zmarł w Brazylii w 1980 r., po tym jak Najwyższy Sąd Federalny tego kraju odmówił jego ekstradycji do Niemiec z powodu nieścisłości w dokumentacji. Lista nigdy nie będzie pełna, ale warto na niej umieścić jeszcze kilku „bojowników antykomunistycznych”, którzy uciekli przed odpowiedzialnością. To m.in. Gerhard Bohne odpowiedzialny za eksterminację 15 tys. osób niepełnosprawnych, Kurt Christmann mordujący Żydów w ZSRR, Erich Priebke, oficer SS osobiście odpowiedzialny za zabicie co najmniej 355 osób. Najprawdopodobniej biskup pomagał też w ucieczkach chorwackich ustaszy.

Zapewne najsłynniejszym zbiegiem, który skorzystał z jego pomocy, był dr Josef Mengele, znany jako „Anioł Śmierci”. Ten sadystyczny lekarz z obozu koncentracyjnego w Auschwitz uciekł w 1949 r. do Tyrolu Południowego, gdzie zwolennicy załatwili mu nowy paszport. Jego nowe nazwisko brzmiało Helmut Gregor, lat 38, katolik i mechanik, urodzony w południowotyrolskiej miejscowości Tramin. Fakt, że urodził się w Tyrolu Południowym, okazał się najważniejszym warunkiem opuszczenia kraju. Jako obywatel Tyrolu Południowego był uważany za etnicznego Niemca, a także za bezpaństwowca, miał zatem prawo do paszportu Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża. Mengele mieszkał w Argentynie, Paragwaju i Brazylii. Tam doznał udaru mózgu podczas pływania i utonął 7 lutego 1979 r. Został pochowany pod przybranym nazwiskiem. Jego tożsamość potwierdziły dopiero badania sądowe szczątków w 1985 r.

W niektórych przypadkach Stany Zjednoczone również „maczały palce” w ucieczce nazistowskich zbrodniarzy wojennych do Ameryki Południowej. Tak było w przypadku Klausa Barbiego, szefa Gestapo w Lyonie we Francji, który przyczynił się do śmierci tysięcy francuskich Żydów i członków francuskiego ruchu oporu. Po wojnie Korpus Kontrwywiadu USA zwerbował go jako agenta do pomocy w działaniach antykomunistycznych. Został przeszmuglowany do Boliwii, gdzie kontynuował działalność szpiegowską i instruował reżim wojskowy, jak torturować i przesłuchiwać przeciwników politycznych. „Rzeźnik z Lyonu” został w końcu poddany ekstradycji w 1983 r. i skazany na dożywocie po wyroku za zbrodnie przeciwko ludzkości. Barbie stał się jednym z nielicznych nazistów, którzy uciekli do Ameryki Południowej, ale ostatecznie nie udało im się uniknąć sprawiedliwości, podobnie jak Eichmannowi, który został porwany przez Mosad w Argentynie, a następnie po procesie skazany za zbrodnie przeciwko ludzkości przez sąd izraelski i stracony w 1962 r.

Gustav Wagner (1911–1980) – SS-Oberscharführer, członek personelu obozu zagłady w Sobiborze

Gustav Wagner (1911–1980) – SS-Oberscharführer, członek personelu obozu zagłady w Sobiborze

Wikimedia Commons

Franz Stangl (1908–1971) – SS-Hauptsturmführer, komendant niemieckich obozów Treblinka i Sobibór

Franz Stangl (1908–1971) – SS-Hauptsturmführer, komendant niemieckich obozów Treblinka i Sobibór

Wikimedia Commons

Biskup Alois Hudal (1885–1963) – od około 1938 r. był agentem III Rzeszy, a po II wojnie światowej p

Biskup Alois Hudal (1885–1963) – od około 1938 r. był agentem III Rzeszy, a po II wojnie światowej pomagał niemieckim zbrodniarzom wojennym w ucieczce do Ameryki Południowej

Wikipedia

Erich Priebke (1913–2013) – szef Gestapo w Brescii, odpowiedzialny m.in. za egzekucję 335 Włochów w 

Erich Priebke (1913–2013) – szef Gestapo w Brescii, odpowiedzialny m.in. za egzekucję 335 Włochów w 1944 r.

Wikipedia

„Ty musisz być Franz Stangl, spodziewałem się ciebie” – powiedział bp Alois Hudal, wręczając Stanglowi sfałszowane dokumenty. Odilo Globocnik, odpowiedzialny za realizację akcji „Reinhardt” (eksterminacja Żydów), „Action Zamość” i tragiczny los dzieci Zamojszczyzny, wielokrotnie podkreślał, że SS-Hauptsturmführer Stangl jest najlepszym komendantem obozów hitlerowskich w Generalnym Gubernatorstwie. Ten realizator niemieckiej woli był zawsze starannie ogolony, ubierał się w biały jeździecki mundur i... odpowiadał za zamordowanie około 900 tys. Żydów polskich, z których 700 tys. zamordowano podczas jego rocznej komendantury w Treblince.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO