Partner relacji: Orlen

Unia Europejska dąży do neutralności klimatycznej do 2050 roku. Plan realizacji tego ambitnego wyzwania został zawarty w Europejskim Zielonym Ładzie (EZŁ). Kluczowa dla jego powodzenia jest transformacja energetyczna gospodarek, szczególnie szeroko pojętego sektora elektroenergetycznego – jak wskazywała bowiem Komisja Europejska w założeniach EZŁ – ponad 75 proc. emisji gazów cieplarnianych w Unii pochodzi z produkcji i wykorzystania energii. Dekarbonizacja sektora ma zatem znaczenie krytyczne dla realizacji celów klimatycznych.

O wyzwaniach związanych z ograniczaniem śladu węglowego przez biznes rozmawiali uczestnicy panelu „Dekarbonizacja w praktyce” w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Krzysztof Bolesta, sekretarz stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, wskazał, że Polska stawia na transformację klimatyczną i „są na to ogromne środki z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), które pośrednio będą wspierać biznes w zmianach”. Pieniądze z KPO trzeba „wydać mądrze i szybko; i choć zwykle te dwie rzeczy nie idą w parze, to musimy to zrobić”.

KPO obejmuje reformy i inwestycje, które zakończą się do 31 sierpnia 2026 r. W ramach planu Polska ma otrzymać 59,8 mld euro (268 mld zł). Zgodnie z celami UE niemal połowa (46,6 proc.) ma zostać przeznaczona na cele klimatyczne. – Przekraczamy minimalny wymóg Komisji Europejskiej i na zieloną transformację przeznaczamy aż 47 proc. KPO – powiedział Krzysztof Bolesta.

Co to oznacza dla biznesu, który w KPO wypatruje szans na wsparcie w zielonej transformacji? – Inwestycje w ramach KPO pośrednio pomagają firmom. Największą pozycją jest wsparcie dla czystego powietrza, dla ludzi na obniżenie emisyjności swoich domów. Ale poprzez to pośrednio stymulujemy np. rynek pomp ciepła, paneli fotowoltaicznych, baterii, rynek termomodernizacji, program „Mój prąd”. To impuls ze strony rządu, by pobudzać popyt na te instalacje i w związku z tym zachęcać firmy do inwestycji w tych obszarach – wyjaśnił wiceminister klimatu. Jak dodał, na Zachodzie już widać, że przewaga konkurencyjna związana z oferowaniem „zielonych” usług zaczyna mieć znaczenie. U nas na razie firmy korzystają z taksonomii, aby pozyskać korzystniejsze finansowanie zielonych inwestycji, ale klienci także zaczynają zwracać uwagę na zrównoważony rozwój.

Wskazał, że zmiany przebiegają powoli, bo nie wszyscy na nich skorzystają. – Polityka klimatyczna to grupowa psychoterapia. Musimy zmienić to, jak żyjemy, jak konsumujemy, czym jeździmy. To supertrudne, to zmiana, a człowiek z natury nie lubi zmian. Do nas, do administracji, należy, by przekonać ludzi i wytłumaczyć, dlaczego ta zmiana jest dobra, a przy pomocy narzędzi polityki klimatycznej sprawić, by nie była droga – tłumaczył Krzysztof Bolesta.

Dodał, że biznes w Polsce „niestety rozleniwiły fundusze europejskie”. – Przyzwyczailiśmy się do narzędzi grantowych UE, nie musieliśmy się uczyć, jak korzystać z instrumentów zwrotnych. Moim zdaniem bardzo dobrze mogą korzystać z nich duże firmy. W KPO są takie instrumenty, choćby na rozwój sieci czy elektromobilność – wskazał wiceminister klimatu.

Dorota Dębińska-Pokorska z PwC Polska, oceniła, że nastawienie firm jest różne. Mała grupa przeprowadza zieloną zmianę dobrowolnie. Kolejne robią to, bo muszą – bo wymagają interesariusze: klienci czy też partnerzy biznesowi. Inne czekają z podjęciem działań.

Wskazała trzy podejścia biznesu. – Pierwsze to tzw. nisko wiszące owoce, a więc proste działania związane z zieloną energią, takie jak gwarancje pochodzenia czy fotowoltaika, ale też np. samochód hybrydowy. Firmy robią to dość chętnie, bo to się opłaca. Drugie to działania, które powodują już wzrost kosztów operacyjnych firm. To np. elektryfikacja procesów produkcyjnych. Zmiana gazu czy pary technologicznej na prąd czy inne tego typu kroki prowadzą jednak do wzrostu kosztów operacyjnych, więc wiele firm tego nie robi, bo to uderzyłoby w ich pozycję konkurencyjną. Trzecia grupa to firmy, które mają ambicje, by mieć net zero do 2050 r. Ale dziś dla części emisji nie ma odpowiedzi technologicznej, z której firmy mogłyby skorzystać. Jeśli nadejdzie, to być może np. po 2040 r. – wymieniała ekspertka.

Stanisław Barański, dyrektor Biura Zrównoważonego Rozwoju i Transformacji Energetycznej ORLEN, wskazał, że Grupa realizuje strategię transformacji swojego biznesu. Wykorzystuje przy tym wszystkie trzy wspomniane podejścia.

Jego zdaniem ważne przy tym są dwie kwestie. – Historycznie rozwój sektora energetycznego następował dzięki zmianom technologicznym. Dziś fundamentalnym motorem dekarbonizacji biznesu i gospodarek są regulacje unijne. To dobrze, bo bez nich dekarbonizacja by się po prostu nie odbyła. Zmiana musi nastąpić w bardzo głębokim zakresie i relatywnie szybko – mówił Stanisław Barański. Dodał, że impuls do zmian przychodzi także od partnerów biznesowych.

– Poza tym wsparcie, przede wszystkim z KPO, dla takich dużych podmiotów jak ORLEN jest także dobre dla gospodarki i dla kraju. Bo np. wymogi unijne nakładają na państwa członkowskie określony udział paliw odnawialnych do 2030 r. Z perspektywy państwa polskiego ORLEN jest właśnie narzędziem, które pomoże krajowi spełnić te wymagania, choćby dzięki odnawialnemu wodorowi – mówił Stanisław Barański.

Jak dodał, wyzwaniem w redukcji śladu węglowego Grupy ORLEN są emisje szczególnie w zakresie trzecim, czyli po stronie zewnętrznych dostawców oraz klientów, które w firmie odpowiadają za 80 proc. całości emisji.

Doświadczeniami swoich organizacji we wdrażaniu działań na rzecz ograniczania śladu węglowego dzielili się podczas panelu także Ireneusz Sawicki, prezes Polenergia Sprzedaż, Agata Kruszec z McDonald’s Polska, Jan Pic, prezes Veolia Energia Poznań, Maciej Sypek, prezes Holcim Polska, oraz Wojciech Świątek ze Schneider Electric.

Partner relacji: Orlen