Sponsorzy diabła

Rozejrzyjmy się wokół siebie. Ile urządzeń codziennego użytku nosi nazwy: Bosch, Zeiss czy Siemens? Samochodami jakich marek jeździmy do pracy lub na wakacje? BMW, Audi, Volkswagen czy Mercedes? Gdzie kupujemy do nich paliwo? Może na stacji Shell? A gdzie trzymamy swoje oszczędności? Może w Deutsche Banku? Czy znamy ponurą historię tych firm? Czy wiemy, jakie cierpienie stoi za tymi nazwami?

Publikacja: 11.01.2024 21:00

Konstruktor Ferdinand Porsche (1875–1951) przedstawia Adolfowi Hitlerowi (drugi z lewej) model samoc

Konstruktor Ferdinand Porsche (1875–1951) przedstawia Adolfowi Hitlerowi (drugi z lewej) model samochodu na obchodach 50. urodzin Führera. Berlin, kwiecień 1939 r.

Foto: Photo12/BE&W

Niewielu współczesnych polityków europejskich chce pamiętać, jak 17 września 1936 r. zachwycony Niemcami pod rządami Hitlera były premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George pisał: „Nie spotkałem wcześniej szczęśliwszych ludzi niż Niemcy, a Hitler jest jednym z największych ludzi. Starsi ufają mu, młodzi ubóstwiają. To jest właśnie uwielbienie narodowego bohatera, który uratował ich kraj”. Lloyd George podziwiał utworzenie wzorcowego państwa socjalistycznego o gospodarce nakazowo-rozdzielczej, gdzie wszystkie klasy społeczne miały być zrównane, choć robotnicy i chłopi bardziej uprzywilejowani. W rzeczywistości był to klasyczny system orwellowski, oparty na dystrybucji dóbr zdobytych siłą.

W 1930 r. blisko jedna trzecia siły roboczej w Niemczech (6 mln robotników) była bez pracy. Pozostali otrzymywali o 33 proc. mniejsze zarobki niż w latach poprzednich. Wielki kryzys szalał, a jedynym lekarstwem wydawała się koncepcja utworzenia narodowosocjalistycznej utopii Hitlera. Jesienią 1932 r. bezrobocie osiągnęło najwyższy poziom w historii Niemiec. Ludzie byli gotowi iść w ogień nawet za samym diabłem, byleby przeżyć. Mitem jest jednak, że po przejęciu władzy przez narodowych socjalistów nastąpiła radykalna poprawa stopy życiowej niemieckiej klasy robotniczej. Jak zwrócił uwagę Richard Grunberger w swojej znakomitej pracy „Historia społeczna III Rzeszy”, narodowi socjaliści podnieśli poziom życia tylko i wyłącznie nieco ponad minimum niezbędne do przetrwania. W rzeczywistości poziom życia Niemców za rządów Hitlera był znacznie niższy niż pod koniec lat 20. Urzędy pracy zachęcały młodych Niemców do udziału w państwowym programie robót publicznych. Takie akcje pomagały rozładować napięcia społeczne, ale płace nadal jedynie minimalnie przewyższały zasiłki dla bezrobotnych.

Czytaj więcej

Viktor Elbling, ambasador Niemiec w Warszawie: Nie wrócimy do relacji sprzed 2015 roku

Narodowo-socjalistyczna federacja europejska

Roboty publiczne miały się stać początkiem procesu dążenia do samowystarczalności Niemiec. Wszystkie statystyki z 12-letniego okresu rządów nazistów wskazują jednak, że Niemcy nigdy tej samowystarczalności nie osiągnęły. Nawet zaangażowanie gospodarki w zbrojenia nie przyniosło trwałego rozwiązania problemów rynku pracy.

Dlatego niezbędne były dwa kierunki działań, które mogły utrzymać egzystencję tej socjalistycznej utopii: ekspansja militarna na wschód powiązana z polityką eksterminacji miejscowej ludności i rabunku ich mienia oraz próba stworzenia wspólnego obszaru gospodarczego z narodami, które Hitler chciał inkorporować do wielkiej narodowosocjalistycznej federacji europejskiej. Albert Speer, były minister uzbrojenia i amunicji III Rzeszy, wspominał po wojnie: „Hitler zatrzymał mnie kiedyś znienacka na schodach prowadzących do swego mieszkania, kazał odejść ochronie i rzekł: »Stworzymy wielką Rzeszę. Obejmie ona wszystkie narody germańskie. Zaczynać się będzie w Norwegii i ciągnąć aż do północnych Włoch. Ja sam muszę to jeszcze zrealizować. Żeby mi tylko starczyło zdrowia!«”.

Ta koncepcja utworzenia wielkiej europejskiej rodziny złożonej z narodów, które Niemcy uznawali za wartościowe rasowo, rozwijała się i ewoluowała w czasie rządów nazistów. Jej zdecydowanym zwolennikiem był także Joseph Goebbels, który na spotkaniu w Monachium z czeskimi kolaborantami stwierdził bez ogródek: „Nigdy nie mieliśmy zamiaru przeprowadzać tego procesu porządkowania czy też reorganizacji Europy przemocą. Jeśli jako ludzie myślący wielkoniemiecko nie mamy żadnego interesu w naruszaniu gospodarczego, kulturowego czy społecznego charakteru bawarskiego czy saskiego ludu, to tym bardziej nie leży w naszym interesie naruszanie charakteru gospodarczego, kulturowego czy społecznego ludu, powiedzmy, czeskiego. Jednakże musi zostać stworzona między oboma narodami jasna podstawa porozumienia. Musimy się spotkać albo jako przyjaciele, albo jako wrogowie”. W tym oświadczeniu ministra propagandy zawarty był przerażający szantaż: albo jesteście z nami, albo zetrzemy was z powierzchni ziemi.

Czytaj więcej

Sponsorzy Hitlera. Chciwość warta milionów ofiar

W zamyśle Hitlera sercem nowej Europy miał się stać Berlin. Wszystkie decyzje polityczne, gospodarcze i wszelkie inicjatywy społeczne miały być podejmowane w Niemczech. Do realizacji tego celu prowadziły dwie metody: stworzenie aparatu terroru na podbitych obszarach oraz utworzenie wspólnoty gospodarczej z państwami sojuszniczymi. Bez wsparcia wielkich niemieckich przemysłowców, a także zaproszonych przemysłowców europejskich (z wyjątkiem Żydów i Polaków) ten pomysł nie mógł się powieść.

Głupcy, którzy oddali władzę Hitlerowi

91 lat temu podrzędny piwiarniany agitator i krzykacz został mianowany kanclerzem Niemiec. Jak mu się to udało? Przyjęło się uważać, że NSDAP doszła do władzy w sposób demokratyczny. Jest to jednak opinia bardzo dyskusyjna. Ja uważam, że z demokracją w jej najczystszej postaci miało to niewiele wspólnego.

To prawda, że na początku 1933 r. narodowi socjaliści tworzyli najliczniejszą frakcję parlamentarną (230 mandatów) w 608-osobowym Reichstagu, ale nawet 37 proc. głosów nie pozwalało im na praworządne przejęcie władzy. To polityczne intryganctwo środowiska centrum oraz populistycznych formacji prawicowych w rodzaju Deutschnationale Volkspartei Alfreda Hugenberga, a także nieformalne wsparcie lobby przemysłowego otworzyły nazistowską puszkę Pandory. Pierwsi wierzyli, że kiedy Hitler jako kanclerz napotka ogrom problemów społeczno-gospodarczych, błyskawicznie się załamie i sam odda władzę, a jego rezygnacja przyczyni się do ogłoszenia nowych wyborów do Reichstagu, w których NSDAP nie zdobędzie ani jednego mandatu. Któż bowiem będzie głosował na populistów, którzy obiecywali złote góry, a nie byli w stanie niczego zmienić? Przemysłowcy i finansiści byli jednak innego zdania. Postanowili wesprzeć Hitlera za konkretne obietnice, a te już w 1933 r. wydawały się bajeczne. Co ciekawe, Hitler tak naprawdę dotrzymał słowa. Niemiecki biznes wraz z Wehrmachtem podzieliły Europę.

Rozumowanie niemieckich demokratów o wypaleniu Hitlera na stanowisku kanclerza byłoby całkiem logiczne, gdyby dotyczyło człowieka, który rzeczywiście szanowałby prawo i konstytucję. Ale samo jego dojście do władzy miało bardziej charakter przewrotu gabinetowego niż demokratycznej transformacji. Elity polityczne Republiki Weimarskiej głupio przekombinowały, a przedsiębiorcy zwyczajnie się sprzedali za obietnice, które w 1933 r. wydawały się jeszcze mrzonkami. W wyniku nacisków byłego kanclerza Franza von Papena prezydent Paul von Hindenburg odwołał 28 stycznia 1933 r. Kurta von Schleichera ze stanowiska kanclerza, żeby dwa dni później oddać władzę Hitlerowi. Naiwni demokraci uwierzyli w siłę zwycięscy spod Tannenbergu. Powtarzali sobie, że przecież od marca 1930 r. zgodnie z art. 48 konstytucji weimarskiej władzę w Niemczech formalnie sprawuje prezydent. Hindenburg miał wtedy nadzwyczajne uprawnienia do wydawania dekretów. W rzeczywistości akty te redagowała zgromadzona wokół starego feldmarszałka koteria cwaniaków i intrygantów. Wielu z nich już wtedy sprzedało się Hitlerowi. 86-letni Hindenburg niczym stary kajzer mieszkał odizolowany od świata w swojej operetkowej rezydencji przy Wilhelmstraße 73. Żył już tylko wspomnieniami przeszłości i rzadko udzielał audiencji. Nie był jednak głupcem. Wielokrotnie ostrzegał, że ustrój prawny Republiki Weimarskiej jest niefunkcjonalny i wymaga zmiany konstytucji, aby unikać niebezpiecznych kompromisów. Tym samym jednocześnie dawał się uwieść sloganom nazistów o konieczności wzmocnienia władzy wykonawczej i ukrócenia awantur w Reichstagu.

W dodatku kilku najbardziej wpływowych polityków niemieckich tamtych czasów, nieustannie walczących między sobą o władzę: Heinrich Brüning, Philipp Scheidemann, Karl Joseph Wirth, Franz von Papen, Gustav Adolf Bauer, Kurt von Schleicher i Hans Luther, zwracało uwagę jedynie na siebie, z pogardą ignorując czającego się w mroku niemieckich dzielnic robotniczych nazistowskiego drapieżnika. Rozdrobnienie parlamentu sprzyjało ich intrygom i kombinatorstwu, za które wkrótce mieli zapłacić straszną osobistą cenę. Dość wspomnieć, że kanclerz Philipp Scheidemann, który proklamował jej powstanie, uciekł na początku 1933 r. do Czechosłowacji, a w 1938 r. – do Danii. Gustav Adolf Bauer został aresztowany z powodu sfałszowanych podejrzeń o korupcję, Karl Joseph Wirth uciekł do Szwajcarii, Hans Luther i Heinrich Brüning uciekli do Stanów Zjednoczonych. Tysiące przedstawicieli niemieckiej awangardy porzucały majątek całego życia i w pośpiechu wyjeżdżały z kraju, często z jedną tylko walizką. Ostatni kanclerz Republiki Weimarskiej Kurt von Schleicher, który zdecydował się zostać w III Rzeszy, został zamordowany 30 czerwca 1934 r. w Neubabelsberg podczas Nocy Długich Noży. Franz von Papen o włos uniknął jego losu. A przecież to właśnie on w styczniu 1933 r. przekonywał niemiecką arystokrację i lobby przemysłowo-finansowe, że Hitler jest tylko niegroźnym dyletantem oraz drobnomieszczańskim agitatorem, zdolnym jedynie do wygłaszania łzawych patriotycznych kazań w podrzędnych monachijskich piwiarniach.

Przekonywał i przekonał. Wykonał straszną pracę, choć po wojnie cały czas pozował na ostatniego przedwojennego obrońcę pokoju.

NSDAP: skrajna prawica czy skrajna lewica?

Ale w jaki sposób Papenowi udało się przekonać niemieckich kapitalistów do ruchu, którego program pod względem gospodarczym był hybrydą sowieckiego komunizmu? Przecież NSDAP budowało swój kapitał polityczny na niezadowoleniu społecznym wobec podziału społeczno- -klasowego w Republice Weimarskiej. Początkowo uważano nawet, że Hitler i jego ugrupowanie zmierzają do zamachu na własność prywatną i dokonają nacjonalizacji wszystkich gałęzi gospodarki niemieckiej. 22 lub 24 lutego 1920 r. Hitler ogłosił 25 punktów programowych ruchu narodowosocjalistycznego. W rzeczywistości ich autorami byli dwaj założyciele DAP: ślusarz Anton Drexler i Gottfried Feder, czołowy teoretyk ekonomii ruchu nazistowskiego, który w 1919 r. namówił piwiarnianego krzykacza i agitatora monachijskiego Adolfa Hitlera do wstąpienia w szeregi tej partii. Warto zwrócić uwagę na dwa punkty programu NSDAP, które powinny były zaniepokoić niemieckich kapitalistów. Punkt 7: „Uważamy, że pierwszym zadaniem rządu jest zapewnienie, aby każdy obywatel miał pracę i wystarczającą ilość jedzenia. Jeśli rząd nie jest w stanie tego zrobić, ludzie, którzy nie są obywatelami, powinni zostać zmuszeni do opuszczenia Niemiec”. Punkt 12: „Tak wielu ludzi ginie lub traci swój majątek na wojnie, że nie jest w porządku, aby inni ludzie zarabiali na wojnie pieniądze. Każdy, kto zarobił na wojnie, powinien zostać pozbawiony tych pieniędzy”. A przecież na kontraktach rządowych w czasie I wojny światowej zarobił cały przemysł niemiecki! Zbudowano fortuny podobne do tych, które amerykańscy milionerzy zarobili na wojnach z rdzennymi narodami Ameryki Północnej i na wojnie secesyjnej. Kapitalistów niemieckich nie przeraziły także punkty 12 i 13, które jasno zapowiadały, że kiedy naziści dojdą do władzy, wielkie korporacje staną się własnością rządu, a każdy, kto zarabia na wojnie, zostanie pozbawiony zysków.

Mimo to dzięki namowom między innymi Franza von Papena w 1932 i 1933 r. Hitlera coraz częściej zaczęli wizytować przedstawiciele wielkiej finansjery i przemysłu niemieckiego. Historyk Richard Grunberg zwrócił uwagę, że po 1932 r. gospodarka niemiecka stała się polem rywalizacji wielkiego kapitału, małych i średnich przedsiębiorstw i państwa. Przy czym to ostatnie rozdawało pozwolenia i koncesje. Także te dotyczące kwestii przynależności rasowej przedstawicieli niemieckiego biznesu. Polityka antyżydowska stała się pierwszym sposobem na zaspokojenie pierwszej transzy zobowiązań wobec tych przemysłowców i finansistów, którzy wspierali „reformy” Hitlera.

W zamian za wsparcie finansowe Hitler zmiażdżył niemieckie związki zawodowe oraz organizacje kontroli jakości pracy. Kolejne specustawy zniszczyły ruch spółdzielczy i uderzyły w drobny handel i prywatną sieć usług. Pod pozorem walki z żydowską lichwą zlikwidowano prywatne banki i kasy kredytowe. Jako symbol żydowskiego wyzysku wskazywano wszelkie komisy oraz firmy udzielające wysoko oprocentowanych, krótkoterminowych „chwilówek”.

Jednak ta pierwsza faza nazistowskiej rewolucji zaczęła się Hitlerowi wymykać spod kontroli. W efekcie w 1933 r. powstało osiem dużych obozów koncentracyjnych założonych przez SA na przedmieściach dużych niemieckich miast oraz setki dzikich obozów koncentracyjnych na prowincji. Trafić do nich mógł każdy obywatel niemiecki za byle przewinienie lub za sprawą donosu sąsiada. W dodatku lokalni przedsiębiorcy zaczęli się skarżyć, że miejscowe bojówki SA demolują sklepy, magazyny, zakłady pracy i poniżają kadry kierownicze. W wielkich miastach rozwydrzeni SA-mani napadali na domy towarowe, banki i przedsiębiorstwa. Policja mogła się jedynie z bezradnością przyglądać temu skrajnemu bezprawiu. Hitler dostał pierwsze poważne ostrzeżenie od kapitału niemieckiego, wspartego przez armię, że tak dalej być nie może. Swojemu głównemu konkurentowi w NSDAP, szefowi frakcji radykalnie socjalistycznej Gregorowi Strasserowi, oświadczył wprost: „Uważam się za socjalistę, a pan jest po prostu marksistą”. Musiało dojść do wielkiej czystki w partii: 30 czerwca 1934 r. podczas Nocy Długich Noży Strasser i jego zwolennicy zostali zamordowani na osobisty rozkaz Hitlera.

Przedsiębiorca i zbrodniarz

Kto zatem z grona przedstawicieli niemieckich elit udzielił poparcia Hitlerowi w 1932 r.? Kto z tego środowiska dofinansował jego kampanię wyborczą? Kto obiecał wsparcie przy realizacji kolejnych etapów nazistowskiej rewolucji? Kto zacierał ręce na obietnice wprowadzenia prawa rasowego w Niemczech? Kto wreszcie sfinansował ogromny wysiłek wojenny III Rzeszy i jakie z tego miał zyski? Lista jest naprawdę długa. Znacznie łatwiej napisać, kto z niemieckiego świata biznesu tego nie zrobił.

To, co od razu rzuca się w oczy, kiedy przegląda się listę „sponsorów” Hitlera, to nazwy przedsiębiorstw i nazwiska ich właścicieli. Rozejrzyjmy się. Te nazwy są dookoła nas. Te niemieckie firmy nadal doskonale prosperują, choć część z nich przezornie zmieniła swoje nazwy. Ze względu na ograniczenia objętościowe nie jestem w stanie wymienić wszystkich nazw w jednym artykule prasowym. Będziemy do tego tematu wracać.

Ale warto chyba wspomnieć o tych nazwach, które wszyscy doskonale znamy. Oto krótka lista niemieckich przedsiębiorstw i ich właścicieli, którzy nie tylko wsparli Hitlera na początku lat 30. ubiegłego wieku, ale przede wszystkim budowali swój kapitał na niewolniczej pracy podbitych narodów Europy.

Otwierają ją zakłady Kruppa, które od 1937 r. w ramach planu czteroletniego produkowały dla wojska lokomotywy i ciężarówki. Od 1941 r. stocznia Krupp Germania została rozszerzona o przejęte zakłady Deutsche Schiff- und Maschinenbau AG Deschimag, w których rozpoczęto produkcję okrętów i łodzi podwodnych. Szacuje się, że podczas II wojny światowej zakłady Thyssen i Krupp wykorzystały niewolniczo 100 tys. robotników przymusowych, jeńców wojennych i Żydów, aby zrekompensować braki niemieckiej siły roboczej. Właścicielem tej firmy był zagorzały nazista i sponsor Hitlera, przemysłowiec Alfried Felix Krupp von Bohlen und Halbach (1907–1967), który ściśle współpracował z SS. W liście z 7 września 1943 r. pisał: „Co się tyczy współpracy naszego biura technicznego we Wrocławiu, mogę tylko powiedzieć, że między tym biurem a Auschwitz istnieje i jest zapewnione na przyszłość najściślejsze porozumienie”.

8 grudnia 1947 r. rozpoczął się przed amerykańskim trybunałem proces Kruppa. Według jednego ze świadków, nawet gdy było już jasne, że wojna została przegrana, „Krupp uważał za swój obowiązek zmusić 520 żydowskich dziewcząt, z których niektóre były jeszcze dziećmi, do pracy w najbardziej brutalnych warunkach w samym sercu koncernu w Essen”. 31 lipca 1948 r. amerykańscy sędziowie skazali Kruppa na 12 lat więzienia. Czy to dużo, czy mało za cierpienie setek ludzi – pozostawiam do oceny czytelników. Ważne, że z pomocą władz RFN Krupp wyszedł z więzienia już w 1951 r. Po zaledwie niecałych trzech latach odbywania kary. Żył w bogactwie do śmierci w 1967 r. Władze RFN żegnały go z honorami jako człowieka zasłużonego w powojennej odbudowie Niemiec.

Sponsor i ofiara Hitlera

Kolejny na liście sponsorów Hitlera był czołowy niemiecki przemysłowiec Friedrich „Fritz” Thyssen (1873–1951). To on podobno przekonał Hitlera do przeprowadzenia czystek w szeregach SA w nocy z 29 na 30 czerwca 1934 r. Thyssen czynnie wspierał realizację ustaw norymberskich, wyrzucając ze swoich zakładów wszystkich żydowskich pracowników. Należał jednak do grona zagorzałych przeciwników wojny. Dlatego gdy III Rzesza napadła na Polskę, uciekł z rodziną do Szwajcarii, a następnie do Francji, skąd wysłał do Hermanna Göringa list protestacyjny w sprawie działań wojennych. Razem z pisarzem i wydawcą Emerym Revesem napisał książkę „Płaciłem Hitlerowi”, w której ujawnił nazwiska niemieckich przedsiębiorców finansujących ruch nazistowski. Tą publikacją rozsierdził nazistów, ale także własne środowisko. Dlatego nikt nie protestował, kiedy „Fritz” Thyssen został karnie pozbawiony obywatelstwa niemieckiego i usunięty z partii, a jego majątek i zakłady skonfiskowano. Po zajęciu Francji przez Niemcy Thyssen został aresztowany. Z początku trafił jedynie do aresztu domowego w hotelu Adlon w Berlinie. Hitler nadal bał się rozdrażnić niemieckich przedsiębiorców. Dopiero w 1943 r. zbuntowany przedsiębiorca trafił wraz z żoną do obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen, a dwa lata później przeniesiono ich do Dachau. Thyssen przeżył wojnę, jednakże za popieranie Hitlera zapłacił wysoką cenę. 2 października 1948 r. sąd denazyfikacyjny dokonał konfiskaty 15 proc. jego majątku jako rekompensatę dla wyrzuconych przez niego z pracy pracowników żydowskich. Załamany Thyssen wyemigrował do Argentyny.

Znacie te nazwy?

Lista niemieckich zakładów pracy, organizacji, fabryk, sklepów, magazynów czy wreszcie zwykłych gospodarstw rolnych, które korzystały z pracy niewolniczej podbitych narodów europejskich, jest tak samo długa jak lista niemieckich zbrodniarzy wojennych. Należy jednak pamiętać o tym, że otwiera ją 80 największych niemieckich korporacji, które nadal są niezwykle ważne na gospodarczej mapie świata. Żeby uzmysłowić sobie, z czym mamy do czynienia, przedstawię tylko kilka z tych firm i ich „dokonania”. Zapewne każdy z nas rozpozna te nazwy, choć nie każdy wie, jaki horror się za nimi kryje. Zacznę więc od firm motoryzacyjnych.

Ten ponury wykaz otwiera firma Adler, która w 1944 r. wystąpiła do Głównego Urzędu Gospodarczo-Administracyjnego SS z wnioskiem o przydział do niewolniczej pracy więźniów obozów koncentracyjnych. Dość powiedzieć, że od sierpnia 1944 do 24 marca 1945 r. w podobozie obozu koncentracyjnego Natzweiler-Struthof o kryptonimie Katzbach zatrudnionych było około 1600 osób pracujących za darmo dla firmy Adler. Ze strony https://kz-adlerwerke.de/de/orte/kz/einleitung.html dowiadujemy się, że „około jednej trzeciej więźniów tych obozów koncentracyjnych zmarło na terenie istniejącego do dzisiaj zakładu Adlera we Frankfurcie, a ponad 700 wywieziono do innych obozów, ponieważ byli zbyt słabi, by pracować. Ostatecznie przeżyła tylko niewielka część zamkniętych w zakładach Adlera. 24 marca 1945 r. około 350 więźniów wyruszyło w marszu śmierci do obozu koncentracyjnego Buchenwald – przez Hanau, Schluechtern, Fuldę i Hünfeld”.

Kolejne na tej ponurej liście są zakłady Audi. Polecam lekturę artykułu „Slave probe exposes Audi’s nazi past” autorstwa niemieckiej dziennikarki Josie Le Blond. Dowiadujemy się, że w czasie II wojny światowej firma zatrudniała na dużą skalę niewolników z obozu koncentracyjnego Leitmeritz. W 2014 r. firma Audi opublikowała raport, z którego wynika, że Auto Union ponosiło „moralną odpowiedzialność” za śmierć 4500 więźniów Leitmeritz.

Także zakłady BMW, niemiecka filia Forda, Porsche i Mercedes-Benz korzystały z niewolniczej siły roboczej i ponoszą odpowiedzialność za krzywdy, jakie uczyniono tym ludziom. Amerykański historyk David de Jong, autor książki „Nazi Billionaires: The Dark History of Germany’s Wealthiest Dynasties”, jest przekonany, że Ferdinand Porsche, dyrektor generalny fabryki Volkswagena w Wolfsburgu koło Fallersleben, był osobiście odpowiedzialny za śmierć wielu pracowników zagranicznych zmuszonych do wyczerpującej pracy w jego zakładach. Istniało kilka ogrodzonych i strzeżonych fabryk oraz podobozów koncentracyjnych dla robotników przymusowych, którzy musieli pracować w strasznych warunkach w Wolfsburgu. Większość z nich nie dożyła wyzwolenia. Tymczasem Ferdinand Porsche, podobnie jak inni podobni mu przedsiębiorcy dorabiający się na życiu setek tysięcy porwanych ze swoich domów Europejczyków, żył dostatnio po II wojnie światowej i bez problemów przekazał swoją firmę synowi.

Potomkowie i spadkobiercy zbrodniarzy-przemysłowców nadal korzystają z dorobku wojennego swoich rodziców. Dzisiaj stanowią część elity finansowej Niemiec i wspierają aspirujących do najwyższych urzędów państwowych polityków. Szczególnie tych, którzy uważają, że „pod względem moralnym Niemcy rozliczyły się już ze wszystkich zbrodni II wojny światowej”.

Proces zbrodniarzy nazistowskich w Norymberdze. Na ławie oskarżonych pierwszy od lewej: Alfried Krup

Proces zbrodniarzy nazistowskich w Norymberdze. Na ławie oskarżonych pierwszy od lewej: Alfried Krupp von Bohlen und Halbach. Norymberga, 22 grudnia 1947 r.

Bundesarchiv

Tylko od sierpnia 1944 do 24 marca 1945 r. w podobozie KL Natzweiler-Struthof o kryptonimie „Katzbac

Tylko od sierpnia 1944 do 24 marca 1945 r. w podobozie KL Natzweiler-Struthof o kryptonimie „Katzbach” zatrudnionych było około 1600 osób pracujących za darmo dla firmy Adler

Braze J. McCroby

Niemiecki przemysłowiec Friedrich „Fritz” Thyssen (1873–1951)

Niemiecki przemysłowiec Friedrich „Fritz” Thyssen (1873–1951)

Bundesarchiv

Niewielu współczesnych polityków europejskich chce pamiętać, jak 17 września 1936 r. zachwycony Niemcami pod rządami Hitlera były premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George pisał: „Nie spotkałem wcześniej szczęśliwszych ludzi niż Niemcy, a Hitler jest jednym z największych ludzi. Starsi ufają mu, młodzi ubóstwiają. To jest właśnie uwielbienie narodowego bohatera, który uratował ich kraj”. Lloyd George podziwiał utworzenie wzorcowego państwa socjalistycznego o gospodarce nakazowo-rozdzielczej, gdzie wszystkie klasy społeczne miały być zrównane, choć robotnicy i chłopi bardziej uprzywilejowani. W rzeczywistości był to klasyczny system orwellowski, oparty na dystrybucji dóbr zdobytych siłą.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Klub Polaczków. Schalke 04 ma 120 lat
Historia
Kiedy Bułgaria wyjaśni, co się stało na pokładzie samolotu w 1978 r.
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar