Francuzi walczyli wspólnie z Amerykanami i Niemcami. Uwięzieni w tyrolskim zamku

Wśród wojennych mitów i zmyśleń potyczka w Itter jest najbardziej niedorzeczną historią spośród tych, które wydarzyły się naprawdę.

Publikacja: 25.04.2024 21:00

Francuski generał Maxime Weygand (1867–1965)

Francuski generał Maxime Weygand (1867–1965)

Foto: NAC

Trudno zmyślić sojusz francuskich notabli z oficerem SS, amerykańskimi czołgistami i oddziałem Wehrmachtu, ramię w ramię walczących o życie. Tylko okoliczności ostatnich dni wojny tłumaczą tę koalicję. Aby lepiej zrozumieć przyczyny i skutki tzw. bitwy o zamek Itter, trzeba pochylić się nad wojenną historią miejsca owej akcji.

Zameczek Itter – filia obozu w Dachau

Zameczek Itter od XIII w. panuje nad zakolem rzeki Brixentaler Ache w austriackim Tyrolu, lecz w XIX w. ze średniowiecznej twierdzy zostały tylko zewnętrzne mury. Wraz z nastaniem mody na turystykę górską wnętrza przerobiono na wytworną rezydencję i hotel, które w 1925 r. kupił socjaldemokratyczny polityk Franz Grüner – zapewne, by kontemplować wrażliwość społeczną... Wszelako po anszlusie właściciel zubożał i wynajął posiadłość Towarzystwu Zwalczania Tytoniu.

Wszystko zmieniła wojna, gdy pod koniec 1942 r. obiekt zarekwirowało wszechwładne SS – zamek trafił pod zarząd Głównego Urzędu Gospodarki i Administracji Obergruppenführera Oswalda Pohla, odpowiedzialnego za obozy koncentracyjne. Istotnie, kamienne mury otoczył szpaler reflektorów, drutów kolczastych i wież wartowniczych. Z widokiem na kościelną wieżę i góry, w cichym kurorcie powstała filia obozu w Dachau.

Czytaj więcej

Najdziwniejsze wojny w dziejach ludzkości

Złowieszcza nazwa niewiele wyjaśnia. Zamek naprawdę zmieniono w więzienie, jednak szczególne, gdyż „otwarte” dla wyjątkowych pensjonariuszy. Poza pobytem byłego włoskiego premiera Saveria Nittiego obiekt przeznaczono dla starych elit francuskiej władzy. Przez chwilę więziono tu prezydenta Alberta Lebruna – został zwolniony z racji wieku i chorób – oraz byłego ambasadora w Rzeszy André François-Ponceta.

Wkrótce zamek skupił rozproszoną śmietankę polityczną i wojskową Francji, a nawet upadłych dygnitarzy reżimu Pétaina. Razem z osobistymi sekretarkami zakwaterowano dwóch ostatnich premierów: Édouarda Daladiera i Paula Reynauda, a w komplecie dodano im dowódców sił zbrojnych – generałów Maxime’a Weyganda i Maurice’a Gamelina.

Kontrapunktem był dawny pułkownik i przedwojenny faszysta François de La Rocque, zrazu zwolennik kolaboracji z Niemcami, który z czasem wybrał brytyjski wywiad. Z podobnego kręgu wyszła sława światowego tenisa: Jean Borotra – przed wojną zwycięzca Wimbledonu i wielu turniejów, później członek rządu Pétaina, jednak aresztowany po próbie ucieczki z Vichy trafił do Itter wraz z żoną.

Ich towarzystwo było koszmarem dla Léona Jouhaux – więzionego z własną asystentką szefa związku CGT, przeciwnego wojnie z Niemcami. Polityczny galimatias zwiększyło przywiezienie z Bad Godesberg Alfreda Cailliau z żoną Marie-Agnès, rodzoną siostrą... Charles’a de Gaulle’a. Prominentnym zakładnikiem był też Michel Clemenceau – syn pamiętnego „Tygrysa” z czasu klęski Niemiec w poprzedniej wojnie. Do obsługi zamku dodano kilku zwyczajnych więźniów, a wszystkich strzegło 25 strażników z SS.

Rzeszy zależało na zachowaniu polityków przy życiu i w dobrej kondycji, póki wojna była nierozstrzygnięta, dlatego więzienne szykany nie wykraczały poza konieczne minimum. Nudę można było zabić w bibliotece zamkowej lub relaksować się na dziedzińcu z fontanną.

Rzeszy zależało na zachowaniu polityków przy życiu i w dobrej kondycji, póki wojna była nierozstrzygnięta, dlatego więzienne szykany nie wykraczały poza konieczne minimum

Za to pensjonariusze umieli stworzyć sobie francuskie piekło bez pomocy strażników. Wspólnota losu nie przekreśliła politycznej wrogości – nikt nie cierpiał obu wojskowych, obarczanych winą za klęskę, ci zaś nienawidzili siebie nawzajem; Gamelin odpowiadał za katastrofalny plan wojny i lekceważenie ataku z Ardenów, a Weygand symbolizował złożenie broni. Daladier splamił się polityką ugłaskiwania Hitlera i haniebnym porozumieniem w Monachium, de La Rocque’a z Borotrem napiętnowano za kolaborację, Jouhaux uchodził za czarną owcę przez alians z komunistami, natomiast de Gaulle – zastępczo reprezentowany przez siostrę – był wyrzutem dla wszystkich. Stąd najgorszą częścią dnia były wspólne posiłki w jadalni, ponieważ za każdym razem mogły się skończyć awanturą przy stole.

Nerwowość w zamku jeszcze się wzmogła, gdy alianci zdobyli Francję, o czym Daladier usłyszał przez zakonspirowane w pokoju radio. Swoją drogą ciekawe, czy wiedział, że w zamku Sigmaringen więziono Pétaina.

Elita mogła być kartą przetargową

Największą niepewność budziły zamiary Niemców. Elita mogła być kartą przetargową, ale również zostać wymordowana z zemsty; zapewnienia o niemieckim rozsądku i mgliste deklaracje osobistych gwarancji składane przez komendanta więzienia Hauptsturmführera Sebastiana Wimmera (przed Dachau służył na Majdanku) nie przekonały nikogo.

Zdawało się, że ostatnia godzina więźniów wybiła wraz ze śmiercią Hitlera. Tego samego dnia, 30 kwietnia 1945 r., do Itter zjechał Obersturmbannführer Eduard Weiter, główny komendant KL Dachau. Ewidentnie uciekał, co świadczyło o zdobyciu przez Amerykanów Monachium leżącego zaledwie 100 km od zamku. Jednak ludobójca nie zdradzał pośpiechu, a przy tym chełpił się wydaniem rozkazu masakry więźniów obozu przed swoją ucieczką – widok zbrodni tak wstrząsnął żołnierzami generała Pattona, że rozstrzelali strażników.

Weiter wszelako zwlekał z decyzją w sprawie więźniów w Itter – aż do 2 maja, gdy nagle zmarł w dziwnych okolicznościach. Stwierdzono samobójstwo, choć zbrodniarz strzelał do siebie dwukrotnie – raz w klatkę piersiową i w głowę, co jest wykonalne, lecz mało realne. Nikt nie wnikał, co zaszło, gdyż ciało zakopano w pośpiechu (proboszcz Itter nabrał odwagi i zamknął cmentarz przed truchłem), po czym „dwór rzeźnika” wyjechał.

Rankiem 3 maja ulotnił się także Wimmer. Strażnicy zostali bez rozkazów i komendanta, wahając się chwilę, czy nie rozstrzelać Francuzów, lecz również odeszli, porzucając pełną zbrojownię.

Francuski generał Maurice Gustave Gamelin (1872–1958)

Francuski generał Maurice Gustave Gamelin (1872–1958)

NAC

Za to z niejasną ofertą zjawił się Hauptsturmführer Kurt-Siegfried Schrader, leczący w górach frontowe rany, przy tym częsty bywalec zamku – dla towarzystwa. Ostrzegał, że choć wolność stoi otworem, wyjście z zamku byłoby nierozsądne. Wokół panowały wojska niemieckie, uciekinierów mógł zastrzelić pierwszy patrol SS lub Wehrmachtu, jeśli trafią na fanatyków. Zamek był stosunkowo bezpiecznym miejscem, zwłaszcza że kilku więźniów chwyciło porzuconą broń z magazynu. Uznano, że lepiej czekać na przyjście Amerykanów, a najpraktyczniej będzie ich wezwać.

Misji podjął się Zvonimir Čučkovic, więzienna złota rączka i człowiek na posyłki Wimmera, przez co miał przepustkę „za druty” i nie budził podejrzeń wśród mieszkańców wioski. Wyposażony w list, który po angielsku spisał sam Schrader, Chorwat ruszył w nieznane, by oddać go pierwszym spotkanym Amerykanom. Nie było ich jednak w Itter i w sąsiednim miasteczku, dlatego Čučkovic pojechał kradzionym rowerem w stronę Innsbrucku.

Dopiero w połowie drogi spotkał szpicę 103. Dywizji Piechoty. Owszem Amerykanie byli przejęci rangą francuskich więźniów, lecz w hollywoodzkim stylu bardziej zajęli się medialną oprawą niż wojskową stroną ratunku. Godzinami trwało szukanie oficera łącznikowego Wolnych Francuzów, francuskiego fotografa prasowego i znającego francuski reportera z Kanady, nie mówiąc już o  wezwaniu nowojorskiego dziennikarza Meyera Levina. Dopiero gdy świta zasiadła w jeepach, konwój czterech niszczycieli czołgów i plutonu piechoty ruszył na wschód pod dowództwem mjr. Kramersa, lecz nie dotarł daleko. Sztab wstrzymał rajd z biurokratycznej przyczyny: Itter nie należało do przestrzeni operacyjnej 103. Dywizji.

Po dniu daremnego czekania, zamek uznał Čučkovica za straconego dla sprawy, dlatego 4 maja szukania aliantów podjął się czeski kucharz Andreas Kobot, jednak uszedł zaledwie 8 km od Itter, gdy w miasteczku Wörgl wpadł na oddział Wehrmachtu majora Gangla. Dlaczego Czech mu zawierzył, nie jest do końca jasne. Mówi się o udziale mitycznego ruchu oporu, z którym Gangl był rzekomo związany, co w austriackich realiach jest absurdalne. Zwłaszcza że oddział był świeżo przeniesiony do Austrii, oficer zaś wywodził się z Niemiec i najpewniej nikogo nie znał, tym bardziej antynazistów. Mniej dziwi reakcja samego Gangla, który w ostatnich godzinach wojny zwietrzył szansę na rolę „dobrego” Niemca w nowej rzeczywistości.

Wieża Babel w Tyrolu

Dostrzegając wagę wyświadczanej przysługi, major odjechał kübelwagenem w stronę Monachium, gdzie spodziewał się Amerykanów. Istotnie, znalazł ich po 13 km w Kufstein, tuż pod starą granicą z Niemcami. Czołgi stały na rynku miasteczka, gdy Gangl zajechał pod wymierzone lufy, machając białą chorągwią. Z rękami nad głową przedstawił porucznikowi Johnowi Lee sytuację, list oddany przez Czecha i ofertę współpracy.

Trudno wyjaśnić, jak porozumienie doszło do skutku – czy Niemcowi dobrze z oczu patrzyło, czy wręcz podał się za dowódcę antyhitlerowskiego oddziału partyzanckiego – nie tylko doświadczony oficer frontowy, lecz także dowództwo amerykańskiej 12. Dywizji Pancernej wzięło historię za dobrą monetę.

Padła zgoda na rajd ratunkowy, jednak porucznik miał cztery czołgi (z czego dwa musiał zostawić w miasteczku) i niemal żadnej piechoty. Bez wsparcia, z oficerem Wehrmachtu na czele i tyloma ludźmi, ilu zmieściło się na pancerzach, ruszył za linię frontu, a najosobliwsze było dołączenie w Wörgl ciężarówki z żołnierzami mjra Gangla. Jakkolwiek do tego doszło, było wbrew regulaminom, konwencjom i zwyczajowi – wymagało też zaufania, jakie trudno wzbudzić we frontowych wygach. Jednak Niemcy nie okazali wahania, gdy kolumna „w biegu” rozbiła barykadę esesmanów na drodze.

Tymczasem Lee znów podzielił siły, by drugi czołg strzegł jedynego mostu do Itter. Stąd entuzjazm Francuzów był powściągliwy, gdy porucznik dotarł na zamek, gdyż nie na takich wyzwolicieli czekali. Do premierów i generałów przybył najniższej rangi oficer – przy tym robiący wrażenie grubiańskiego prostaka – z jednym czołgiem i garstką żołnierzy, z czego połowa była Niemcami.

Ponadto, choć do zmierzchu wznoszono toasty, Lee nie miał transportu do ewakuacji, a nawet łączności, gdyż radio w czołgu było popsute. Mógł tylko zastawić bramę shermanem i wystawić wartę, czekając świtu. Tym samym odsiecz sama trafiła w pułapkę, gdy nocą pociski bębniły o czołg i zamkowe mury. Ostrzał nie ustał do wschodu, a rankiem, 5 maja zamek obległa setka niedobitków Dywizji Grenadierów Pancernych SS „Götz von Berlichingen”.

Nie wyjaśniono, czemu SS tak wściekle atakowało zamek i czego szukało. Może szło o czysty fanatyzm, a może o zakładników? Obrona przed liczniejszym oddziałem wymagała pełnej mobilizacji, dlatego żołnierze Gangla oznaczyli się czarnymi szmatkami, by Amerykanie odruchowo nie ostrzelali „swoich”. Wiedząc, że Waffen-SS nie weźmie jeńców, Niemcy nie markowali walki, a mimo sprzeciwu Lee za broń chwycili także Francuzi.

Édouard Daladier (1884–1970), premier Francji w 1933 r. i w latach 1938–1940

Édouard Daladier (1884–1970), premier Francji w 1933 r. i w latach 1938–1940

NAC

Jednak SS zwiększyło przewagę, podtaczając pod bramę morderczą armatę 88-milimetrową, którą burzyli piętra zamkowe, a wreszcie spalili shermana; kapral Edward Szymczyk zdążył wyjść z czołgu, nim eksplodowała benzyna – szczęśliwie tylko on był w pojeździe.

Niedługo od kuli snajpera zginął sam Gangl – podobno gdy spychał z pola rażenia premiera Reynauda, ostrzeliwującego się z bramy. Warto zaznaczyć, że major Gangl był jedynym poległym spośród oblężonych; po wojnie próbowano zrobić z niego honorowego Austriaka antynazistę, dlatego ma w Wörgl swoją ulicę, jednak mit nie zdobył szerszego zasięgu.

Obrońcom już kończyła się amunicja, gdy zwiad amerykańskiego 142. Pułku Piechoty spotkał samotny czołg strzegący mostu przed Itter. Patrol był jednak za mały, by ruszyć z odsieczą, a choć kanonada niosła się nad górami, nikt nie znał sytuacji na zamku. Zepsuty aparat porucznika Lee spłonął wraz czołgiem, połączenie radiowe było więc niemożliwe. Dopiero ktoś w Wörgl wpadł na pomysł, by po prostu zadzwonić na zamek, gdyż linie telefoniczne wciąż były sprawne.

Lee oczekiwał wszystkiego, oprócz amerykańskiego akcentu, gdy podniósł słuchawkę – a słysząc, że blisko jest wspomniana kolumna 103. Dywizji Piechoty, zażądał pomocy bez względu na opór sztabu. Żeby odsiecz nie ruszała się po omacku, na ochotnika zgłosił się wysportowany Jean Borotra. Znalazł lukę w pozycjach SS i między kulami przemknął do Amerykanów, gdzie gwiazdę tenisa rozpoznał francuskojęzyczny reporter z Kanady. Już wkrótce Francuz wrócił na zamek w świeżo wyfasowanym mundurze armii amerykańskiej i z kolumną pancerną majora Kramersa.

Esesmani na widok odsieczy uciekli lub oddali się do niewoli – poszli do obozu jenieckiego podobnie, jak żołnierze Gangla, rozbrojeni i odwiezieni do Kufstein. Po pierwszych wywiadach i pamiątkowych zdjęciach francuska elita również spakowała walizki i odjechała na formalną fetę w Innsbrucku. Wielu wróciło do polityki, a Léon Jouhaux dostał parę lat później Pokojową Nagrodę Nobla (w 1951 r.).

Porucznik Lee skończył wojnę z medalem oraz szlifami kapitańskimi, natomiast Hauptsturmführer Schrader, oczyszczony z zarzutu zbrodni wojennych, podobnie jak inni koledzy z SS oraz Gestapo wiódł spokojną karierę w niemieckiej policji.

Trudno zmyślić sojusz francuskich notabli z oficerem SS, amerykańskimi czołgistami i oddziałem Wehrmachtu, ramię w ramię walczących o życie. Tylko okoliczności ostatnich dni wojny tłumaczą tę koalicję. Aby lepiej zrozumieć przyczyny i skutki tzw. bitwy o zamek Itter, trzeba pochylić się nad wojenną historią miejsca owej akcji.

Zameczek Itter – filia obozu w Dachau

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Czy Konstytucja 3 maja była drugą ustawą zasadniczą w historii świata?
Historia świata
Jakie były początki Święta 1 Maja?
Historia świata
Cud nad urną. Harry Truman, cz. IV
Historia świata
Niemieckie „powstanie” przeciw Hitlerowi. Dziwny zryw w Bawarii
Historia świata
Popychały postęp i były źródłem pomysłów. Jak powstawały akademie nauk?
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej