W 1807 r. portugalska rodzina królewska ratowała się ucieczką do Brazylii, swojej kolonii. Portugalia znajdowała się wówczas pod okupacją francusko-hiszpańską. Dzięki eskorcie brytyjskiej floty cała dynastia Bragança bezpiecznie dotarła do Rio de Janeiro. Od tego momentu miasto stało się faktycznie zamorską stolicą Portugalii. Rezydował tam cały dwór królewski – z królową Marią I oraz jej synem Janem VI (regentem od 1799 r.).
Ku niepodległości
Kiedy w 1815 r. Napoleon Bonaparte poniósł ostateczną klęskę pod Waterloo, pojawiły się głosy zachęcające portugalską dynastię do powrotu do kraju. Jan VI nie był jednak przekonany do tego pomysłu. Bardziej odpowiadało mu Rio, gdzie monarchia cieszyła się większą popularnością niż nad Tagiem. Dodatkowo władca miał na brazylijskiej ziemi zdecydowanie większą swobodę działań niż w Europie. Aby uciąć wszelkie zarzuty dotyczące rządzenia Portugalią z terenu kolonii, Jan VI proklamował w grudniu 1815 r. utworzenie Zjednoczonego Królestwa Portugalii, Brazylii i Algarve. Ogłoszona przez regenta decyzja została przyjęta w Brazylii z ogromną radością, wręcz z euforią. Mieszkańcy kraju kawy stali się od tego momentu pełnoprawnymi Portugalczykami. Równocześnie Brazylia nie musiała już podlegać interesom metropolii, ponieważ miała status równoprawnego królestwa.
20 marca 1816 r. zmarła królowa Maria. Regent Jan VI został jej następcą. Sytuacja uległa zmianie w 1820 r., gdy w portugalskiej metropolii doszło do rewolucji liberalnej. W jej wyniku Jan VI był zmuszony powrócić do Europy, aby zmierzyć się z żądaniami rewolucjonistów domagających się przywrócenia zwierzchności Portugalii nad terytoriami zamorskimi. Główny nacisk kładziono właśnie na Brazylię. Te wydarzenia zmusiły króla do pozostawienia w Rio swojego syna Piotra, który od tego momentu pełnił funkcję regenta i przyszłego następcy tronu.
Decyzje Jana VI mocno zaniepokoiły brazylijskie elity. Widmo rekolonizacji i utraty rzeczywistej kontroli nad krajem było katalizatorem przyszłych działań niepodległościowych. Skuteczna walka południowoamerykańskich kolonii, które rzuciły wyzwanie Hiszpanom, wznieciła również chęć walki u Brazylijczyków. Koncepcja całkowitej suwerenności cieszyła się ogromnym poparciem miejscowej ludności. Warto podkreślić, że w przeciwieństwie do hiszpańskich kolonii Brazylia była stabilnym krajem, w którym następował szybki rozwój gospodarczy. Dodatkowo mieszkańcy cieszyli się większą wolnością słowa i swobodami obywatelskimi. Wszystkie te czynniki mocno działały na wyobraźnię Brazylijczyków. Od tej pory niepodległość wydawała się na wyciągnięcie ręki. Pojawiły się jednak poważne problemy. Utworzony w wyniku rewolucji liberalnej portugalski parlament (Kortezy) za wszelką cenę chciał zdławić niepodległościowe dążenia Brazylijczyków. 30 września 1821 r. Brazylia ponownie została wcielona do Portugalii jako podległe terytorium zamorskie.
Walka z Portugalią i zdobycie cesarskiej korony
W obliczu tych wydarzeń najsilniejsze brazylijskie stronnictwa – liberałowie oraz bonifacjanie – połączyły siły, aby kraj stał się niepodległy i suwerenny. Przywódcy stronnictw, Joaquim Gonçalves Ledo oraz José Bonifácio de Andrada, zyskali poparcie Marii Leopoldyny Habsburg, żony regenta Piotra. Namówiła ona męża, aby pozostał w Brazylii. Kiedy w styczniu 1822 r. portugalski następca tronu odmówił powrotu do Europy, wszystko zmierzało do otwartego konfliktu między Lizboną a Rio de Janeiro. Kortezy pozbawiły Piotra tytułu regenta. 7 września 1822 r. syn Jana VI ogłosił nad rzeką Ipiranga niepodległość Brazylii. Miesiąc później, 12 października, został ogłoszony cesarzem Brazylii, a 1 grudnia – koronowany. Oficjalnie oświadczył, że w razie powrotu ojca zrzeknie się tronu na jego rzecz.