Niezwykły, na wpół mityczny świat wikingów, który od lat niezmiennie fascynuje miłośników przeszłości, uwiódł również panią i zainspirował do napisania najnowszej sagi „Wikingowie”. Jakie elementy tej dawno minionej epoki miały największy wpływ na pani decyzję o osadzeniu realiów swojej powieści właśnie w IX-wiecznej Norwegii?
Wikingowie fascynują od wieków, rozpalając wyobraźnię wszystkich twórców, począwszy od pisarzy, a skończywszy na reżyserach filmowych. Myślę, że pierwszym impulsem do napisania mojej powieści stała się mitologia nordycka, której wznowienie znalazłam na jednej z półek w popularnej księgarni. Najbardziej zafascynowała mnie postać Odyna – jednego z najważniejszych bóstw, pierwszego z bogów – Asów. Odyn był panem bitwy, magii, mądrości, run i poezji. Z jednej strony bywał pokazywany jako król albo przywódca rządzący braćmi, z drugiej zaś jako sprawca różnych forteli, mistrz słowa czy nawet czarodziej, który znał magię seidr. Jego charakter był niejednoznaczny, chociaż zazwyczaj cechowała go szlachetność i uczciwość. To właśnie jego postać towarzyszyła mi w trakcie pisania pierwszego tomu sagi „Wikingowie” i najbardziej zainspirowała do literackiego debiutu w formie powieści historycznej z romansem i erotyką w tle. Chciałabym tu wspomnieć również o sagach oraz źródłach archeologicznych, które nieustannie inspirują mnie do tworzenia kolejnych historii. Za każdym razem odnajduję coś, o czym jeszcze nie wiedziałam. To ogromna motywacja do pisania.
Utrwalany w popkulturze stereotypowy wizerunek wikinga zawładnął wyobraźnią milionów ludzi, chociaż – „podrasowany” w celu zwiększenia atrakcyjności dla odbiorcy – nie jest on całkowicie wierny historycznej prawdzie. Na przykład początku legendy o rogatych hełmach wikingów należy upatrywać w XIX-wiecznej operze Richarda Wagnera. Czy pani zdaniem ten zabieg pomógł utrwalić pamięć o wikingach czy wręcz przeciwnie – zaszkodził jej, przesadnie ją koloryzując? Jacy według pani byli ci prawdziwi wikingowie?
Nie chciałabym tutaj w żaden sposób oceniać twórców, ponieważ wierzę, że każdy z nich miał jak najlepsze intencje. Na szczęście atrakcyjny, choć błędny stereotyp zbudowany na fantazmatach epoki romantyzmu powoli odchodzi w niepamięć. Brodaty długowłosy mężczyzna w rogatym hełmie, odziany w kolczugę i dzierżący miecz coraz mniej kojarzy się z prawdziwym obliczem skandynawskich wojowników. Według mnie prawdziwi wikingowie to nie tylko północni rozbójnicy siejący grozę w całej Europie, podbijający dzisiejsze tereny Francji, Wielkiej Brytanii czy Irlandii. Współczesny wizerunek wojowników zdominowało przekonanie o ich wyłącznym zainteresowaniu mordem i grabieżą, co nie jest prawdą. Normanowie kierowali się głównie ciekawością, poszukiwaniem nowych miejsc do życia oraz partnerów do handlu.
Wikingowie wyrośli w kulturze cechującej się ogromnym bogactwem i złożonością. Pozostawili po sobie sztukę, literaturę obfitującą w sagi oraz poematy, a ich podboje wywarły duży wpływ na polityczny rozwój krajów. Co ciekawe, ślady ich materiału genetycznego wskazują jasno, że miliony ludzi na całym świecie mają wikińskich przodków. Wikingowie byli niezwykle odważni, zdyscyplinowani, żądni przygód i ziemi. Kochali wolność. I pewnie gdyby nie te wszystkie cechy, nie udałoby się im osiągnąć tak wiele. Normańscy wojownicy spotykali się z innymi ludźmi, przyglądali się obcym, czasem ich naśladowali. Poszerzali w ten sposób swoje horyzonty oraz postrzeganie ówczesnego świata. Na swych szlakach spotykali się ze Słowianami, Sasami, Bałtami, Saamami czy ludami koczowniczymi i te wszystkie interakcje odcisnęły mniejsze lub większe piętno na ich własnej kulturze.