Ten najmroczniejszy okres w historii ludzkości nie był wybredny w kwestii swoich ofiar. Łakomie pochłaniał zarówno żołnierzy wszystkich walczących stron, jak i cywilów z każdego państwa zaangażowanego w wojnę. Był tak samo bezwzględny wobec osób absolutnie wszystkich płci i w każdym wieku. Ze zrozumiałych względów ofiary dziecięce, a więc te najbardziej bezbronne, szczególnie działają na naszą wyobraźnię. Przykładów na zbrodnie przeciwko dzieciom w latach 1939–1945 niestety nie brakuje. Jednym z najbardziej poruszających jest chyba właśnie Wielka Szpera.
„Mały Oświęcim” w Łodzi
Zanim doszło do tej wołającej o pomstę do nieba zbrodni, musiał upłynąć określony czas, jaki hitlerowcy potrzebowali do przygotowania dla niej gruntu. Za miejsce jej przeprowadzenia obrali Łódź, polskie miasto przemysłowe, które – podobnie jak tysiące innych miast, miasteczek i wsi – pod okupacją stało się świadkiem niezliczonych zbrodni najeźdźcy. To właśnie w Łodzi Niemcy stworzyli „mały Oświęcim”, czyli obóz przeznaczony dla polskich dzieci uznanych za niewartościowe rasowo. W dziecięcym obozie przy ul. Przemysłowej nie było komór gazowych, gdyż zwyczajnie nie były one oprawcom potrzebne – swoje ofiary wykańczali ciężką fizyczną pracą, nieustannym biciem i przemocą, a także potwornym głodem oraz skrajnie złymi warunkami sanitarnymi.
To w Łodzi także mieścił się obóz zbiorczy, do którego trafiali Polacy wysiedlani przez Niemców z obszaru całego kraju. Tam wszystkich – a zwłaszcza dzieci, a więc najbardziej „obiecujący” materiał do wynarodowienia – poddawano szczegółowym „badaniom”, mającym określić ich wartościowość rasową oraz ewentualną przydatność w dziele „umacniania niemczyzny”. Nieraz dochodziło do tragikomicznych sytuacji, gdy każdy z członków jednej rodziny zostawał uznany za przedstawiciela innej rasy. Od wyników tych pseudobadań zależały dalsze losy osadzonych. Zakwalifikowanych jako wartościowych rasowo kierowano do Niemiec w celu „przywrócenia ich niemieckości”, a uznanych za niegodnych tego „zaszczytu” skazywano na poniewierkę na robotach przymusowych lub w obozach koncentracyjnych.
ielką Szperę w łódzkim getcie przeprowadzono między 5 a 12 września 1942 r. Policjanci żydowscy i Niemcy zabierali wszystkich powyżej 65. roku życia, chorych i dzieci do lat 10. Wywieziono ich do niemieckiego obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem
Także niewielka miejscowość Helenów pod Łodzią stała się scenerią realizacji chorych wizji zrodzonych w nazistowskich umysłach. To tam jesienią 1941 r. utworzono „eksperymentalny obóz poprawy rasy nordyckiej”, pierwszy tego typu ośrodek „na odzyskanych ziemiach wschodnich”. Jakie barbarzyństwo kryło się pod tą zagadkową nazwą? Sprawozdanie Delegatury Rządu na Kraj z lat 1941–1942 ujawnia: „Jesienią 1941 roku, kiedy prace wstępne na terenie obozu zostały zakończone, społeczeństwo polskie w Łódzkim i Poznańskim przeraziły masowe zaginięcia młodych chłopców i dziewcząt o wzorowej budowie fizycznej, niebieskich oczach, jasnych włosach itp. Część zaginionych po kilkunastu dniach powróciła do domów. Po reszcie zaginął wszelki ślad: później przyszły od nich wiadomości z Helenowa, oczywiście drogą nielegalną. Złapaną na ulicach czy w pociągach młodzież polską zabierano do Łodzi, gdzie poddawano ją wszechstronnemu badaniu lekarskiemu. Osoby, które przeszły je pomyślnie, kierowano do Helenowa […]. We wrześniu każdy z domków na terenie obozu zamieszkany został przez młodocianą parę: Niemca i Polkę lub Polaka i Niemkę. Warto podkreślić doskonałe odżywianie w obozie, a także niespotykane nigdzie indziej równe traktowanie Polaków i Niemców. Jedynym obowiązkiem, którego nie wolno było uniknąć, okazało się utrzymywanie stosunków płciowych między mieszkańcami domków. Obowiązek ten był kontrolowany przez personel lekarski obozu, a jakiekolwiek wykroczenia przeciw niemu karano najsurowiej. Na tle zmuszania polskich dziewcząt do stosunków z Niemcami doszło do kilku nieudanych prób samobójczych. Kierownictwo obozu zareagowało na to pogadankami o szczególnym znaczeniu czystości rasowej w życiu narodu niemieckiego i polskiego. Dziewczęta, które zaszły w ciążę, wywożono do Niemiec, gdzie po rozwiązaniu odbierano im dziecko i oddawano na wychowanie niemieckim rodzinom […]. Chłopcy przeważnie wracali do domów, ale ślady psychiczne jednak, jakie pozostawił na nich »obóz poprawy rasy nordyckiej«, nie dały się już zatrzeć”.